Komentarze: 0
swiatlo w mojej glowie, na dworze mrok. spadajace krople deszczu cicho wygrywaja melodie na parapecie nie mytym od lat, widocznie tak mu wygodniej. zimne rece, goraca reszta mnie i wszechswiat. arete mojej duszy jest moc wyobraznii, chyba najwiekszy dar otrzymany niewiadomo skad, jednak jest i funkcjonuje jak nic w moim organicznym ciele... dzisiaj sen bedzie spokojny, gwiazdy ukolysza mnie do snu, znow uslysze glos mojej mamy z czasow kiedy wierzylam w anioly. marzylam, ze jestem jednym z nich, z lopatek wyrastaly mi skrzydla, miekkie i delikatne, jak cala ja. dotykajac teraz swojej skory czuje blizny, skrzydla stracilam dawno, czasami pozyczam je na chwile i lece w strone slonca- najwyzszej idei. wtedy wszystko ma sens. gdy wracam, wracam do kobiecosci. do sily, ktora drzemie w kazdej z nas. to tak jakby zapakowac piekny prezent w zmyslowe opakowanie, opakowanie, ktorego strzeze wilk. wystarczy tylko go oswoic... lecz niewielu ludzi o tym wie. on tez nie kazdego lubi, ufa swojej pani, a magia nie wplywa na niego w zaden sposob. moj jest bardzo zazdrosny i wierny, ja jemu tez. wole obserwowac swiat zza zaparowanej szyby, gdzie wszystko staje sie chmura, tak jak ostatnio, jestem dla siebie, zyje w niebie. pora otworzyc okno. wsrod ludzi jest czasami razniej.